Ciekawostki etymologiczne: визига/вязига
Nie jest to raczej słowo, na które natrafi się w podręczniku – ba, może być nawet nieznane wielu współczesnym Rosjanom czy innym osobom rosyjskojęzycznym. Dlaczego więc o tym piszę? Bo визига/вязига (spotyka się dwie wersje) to ciekawostka kulturowo-językowo-kulinarna, która trafiła także do języka polskiego jako wyziga lub wyzina. Sama zaś napotkałam to słowo w całkiem współczesnej powieści kryminalnej („Wschodnia spuścizna” Andrieja Anisimowa).
W starych polskich książkach kucharskich, np. przedwojennych lub dziewiętnastowiecznych, można znaleźć przepisy na potrawy z wyzigą, w których pełni ona rolę farszu. Cóż więc to takiego jest? Chodzi o wysuszoną strunę grzbietową ryb jesiotrowatych, która jeszcze kilkadziesiąt lat temu była ponoć dostępna w sklepach (przynajmniej w ZSRR) jako długie, białawe włókna powiązane w pęczki, które po ugotowaniu miękły i nadawały się do spożycia. Były wykorzystywane jako farsz np. do kulebiaków. Nie wiem, czy teraz jeszcze można gdzieś kupić wyzigę, ale są ludzie, którzy nadal wiedzą, z czym to się je.
A co z etymologią? Nie jest do końca wyjaśniona, ale słownik Vasmera podaje nawet polski ślad, sugerując, że ma to związek ze słowem „wyz”, czyli inną nazwą bieługi (Huso huso). Inną proponowaną przezeń wersją jest pochodzenie od słowa вязкий, czyli „lepki, ciągnący się”.